W siedemdziesięciolecie śmierci ks. Władysława Skierkowskiego (1941-2011)

 

Siedemdziesiąta rocznica śmierci ks. Władysława Skierkowskiego jest okazją do przypomnienia jego postaci, pracy, osiągnięć, jego wkładu do kultury muzycznej. To dzięki niemu Kurpiowszczyzna stała się bardziej znaną i uznawaną w naszym kraju. Dokonał tego jeden z Mazurów pochodzący z ziemi zakrzeńskiej, z powiatu mławskiego, z parafii Boguszyn, ze wsi Głużek, bo tam się urodził.

Był synem średnio zamożnych gospodarzy, obdarzony został niezwykłym talentem i zdolnością odczuwania dźwięków, które w odpowiednich układach tworzą harmonijną melodię. Ta iskra talentu muzycznego u młodego Władka sprawiła, że nie został na gospodarstwie, ale w pobliskiej Mławie szukał nauczyciela organisty, który wprowadzał go w tajniki muzyki. Potem, gdy dowiedział się, że w Płocku jest możliwość dalszego kształcenia się w tej dziedzinie, mimo trudności materialnych zdecydował się na wyjazd. Trafił do znanego muzyka, kompozytora ks. profesora Eugeniusza Gruberskiego, który prowadził tajną szkołę dla organistów. Niebawem stał się jej uczniem, i żeby opłacić czesne zatrudnił się w kościele seminaryjnym św. Jana Chrzciciela w charakterze organisty. Tam zrodziło się powołanie do kapłaństwa. Wkrótce przekonał się, że jest na właściwej drodze, bowiem w seminarium należał do chóru, występował podczas akademii i liturgii, marzył, aby w pracy duszpasterskiej rozśpiewać swoich wiernych piękną polską pieśnią religijną. Święcenia kapłańskie przyjął w 1912 roku. Jako wikariusz pracował w Dzierzgowie, Myszyńcu, Krasnosielcu i Różanie.

Jednak przygoda muzyczna spotkała go tu, w Myszyńcu, w niezbyt przyjemnych okolicznościach. Były to bowiem lata wojny światowej, w pobliżu stał front, okolice były zniszczone, zniszczeniu uległa także plebania w Myszyńcu, ludność chroniła się w lasach. Tam w ciężkich warunkach zbliżył się ks. Władysław do ludu kurpiowskiego. Zdobył zaufanie i sympatię ludzi, z którymi przebywał, oni się otworzyli wobec niego, niejeden z nich wówczas zagrał i zaśpiewał i wtedy chyba naprawdę zapłonął ogień tej muzycznej miłości. I choć po trzech latach został przeniesiony na wikariat do Krasnosielca, a potem do Różana, to wszystko to, co go urzekło w Myszyńcu i puszczy pozostało na zawsze. Już wtedy zaczął zbierać materiały, zapisywał słowa i melodie zasłyszanej pieśni i piosenek z Myszyńca, Wykrotu, Charcibałdy, Klimek, Czarni, Baranowa, Kadzidła, Lipowego Lasu i innych.

Trudne momenty przeżył młody kapłan w Różanie w sierpniu 1920 roku, w czasie wojny polsko-bolszewickiej, gdzie zagrożone było jego życie.

Po krótkim pobycie na probostwie w Ciachcinie, otworzył się nowy etap w życiu księdza Władysława Skierkowskiego, gdy od maja 1925 roku przeniósł się na probostwo do Imielnicy koło Płocka i nawiązał kontakt z Towarzystwem Naukowym Płockim. Tam znalazł osoby przyjazne jego pracy i zamiłowaniom, był to między innymi prezes Towarzystwa, dr Aleksander Maciesza. Macieszy bliskie były te sprawy, bowiem kiedyś napisał o puszczanach przasnyskich, był to „Przyczynek do charakterystyki Kurpiów”.

Na kolejnych spotkaniach i posiedzeniach Towarzystwa, którego stał się w 1926 roku członkiem, zaczął dzielić się swoimi materiałami z terenów Kurpiowszczyzny. Tak powoli powstawał zbiór, który potem otrzymał nazwę „Puszcza Kurpiowska w pieśni. Prezes Aleksander Maciesza poprzez swoje artykuły zainteresował szersze grono, a potem nawiązał kontakt ze znanym muzykologiem, profesorem Adolfem Chybińskim we Lwowie, prosząc o ocenę i pomoc w krytycznym wydaniu zebranych materiałów. Profesor Chybiński i inni chętnie włączyli się do tej pracy, udzielając życzliwie rad i wskazówek potrzebnych do opracowania.

Po raz pierwszy zbiór ten został opublikowany w 1928 roku. Spotkał się z życzliwym przyjęciem i oceną, zarówno profesora Chybińskiego, Tadeusza Woyny, Mateusza Glińskiego i innych. Profesor Chybiński pisał: „Twórca zbioru melodii kurpiowskich, wydanych w niniejszej publikacji był w tym szczęśliwem położeniu, że posiadając należyte przygotowanie muzyczne i najniewątpliwszy zmysł folklorystyczny, ominął wszystkie błędy poprzedników i podał melodie w formie, która nie tylko zasługuje na najzupełniejszą wiarygodność, ale także przestrzega z całą dokładnością tych metod, jakie nauka przyjęła dla wydawnictw tego rodzaju, mających przynieść korzyść dla nauki etnografii muzycznej”.

Następne zeszyty „Puszczy” ukazały się w latach 1929-1934, także nakładem Towarzystwa Naukowego Płockiego. I znów są opinię wyraził profesor Chybiński: „Z prawdziwą radością należy powitać pojawienie się II części melodii kurpiowskich przez tak wielce zasłużonego folklorystę, jakim okazał się proboszcz z Imielnicy ks. Władysław Skierkowski. Radość ta jest tym większa, że wydawca melodii zapowiada, iż wydane dotychczas dwa zbiory są tylko małą cząstką tego co zebrał”.

W 1997 roku staraniem Związku Kurpiów wydano reprint opublikowanych przed wojną czterech zeszytów. Tenże Związek Kurpiów w latach 2000 i 2003 wydał pozostałe prace przygotowane przez ks. Władysława Skierkowskiego, które pozostawały w rękopisie w Archiwum Polskiego Towarzystwa Ludoznawczego we Wrocławiu.

Ks. Władysław Skierkowski pisząc o muzykalności ludu kurpiowskiego stwierdził, że „lud ten odgrodzony wielkimi, niekiedy nieprzebytymi lasami, moczarami od szlachty i jej wpływu, tworzył swoje odrębne prawa, zwyczaje, obrzędy rodzinne, muzykę, swoją śpiewkę z melodią, jakże podobną nieraz do szmeru brzózek i sosen puszczańskich”.

Znając z autopsji wiele zdarzeń ks. Skierkowski kiedyś napisał: „Ilekroć razy w ciągu kilkunastoletniej pracy zbieraczej byłem w kościele puszczańskim i słuchałem śpiewu ludu, doznawałem dziwnie błogiego i rzewnego uczucia. Zdawało mi się, że słuchałem nie śpiewu, ale tkania ludu jakimś nieszczęściem przytłoczonego. Śpiew Kurpiów, tak w pieśniach religijnych jak i świeckich, jest zawsze zgodny, czysty i harmonijny. Posiada tę przedziwną barwę, że rozrzewnia, do duszy wlewa smutek, kołysze. Jak powiedziałem, Kurpie śpiewają wszyscy bez wyjątku, wszyscy zgodnie i czysto… Słyszy się w tym śpiewie coś ze szmeru leśnego, jakby echo leśne w postaci fermaty na przedostatniej zwykle nucie stawionej”.

Ostatni odczyt o pieśniach Puszczy Kurpiowskiej wygłosił ks. Skierkowski w marcu 1939 roku w Towarzystwie Naukowym Płockim.

Niezwykłą popularność zyskał ks. Władysław Skierkowski jako autor widowiska „Wesele na Kurpiach. Widowisko ludowe w 4 obrazach ze śpiewami i tańcami”. Wydane zostało dwukrotnie drukiem w 1932
i 1933 roku. Dedykował je „moim Kurpikom z Puszczy Zielonej z wyrazami serdecznej podzięki za chętne nucenie pieśni swych i goszczenie mnie w swych podwojach”.

To dzieło miało swój rodowód w jakiś sposób w Towarzystwie Naukowym Płockim, bowiem podczas tych spotkań i odczytów, kiedy mówił o zwyczajach i ilustrował je muzyką grając na pianinie, obecna wówczas pani Marcelina Różaczewska zwróciła się z propozycją ks. Jegomościa, czy podjąłby się napisania tego tak, aby można było to wystawić na scenie. I tak się zaczęło. Powstało dzieło napisane w dość trudnej gwarze kurpiowskiej, które zdecydował się wystawić dyrektor Teatru Płockiego Tadeusz Skarżyński. Pomagał mu w tym znany nauczyciel, muzyk i kompozytor Faustyn Piasek.

Premiera „Wesela na Kurpiach” odbyła się 10 marca 1928 roku w Płocku. Recenzje, jakie się ukazały, były bardzo pochlebne, choć przeprowadzono pewne poprawki i udoskonalenia choreograficzne. Niemałe znaczenie oprócz tekstów i muzyki miała scenografia i kostiumy, a więc wnętrze izby oraz stroje prezentowane w kolejnych częściach: Wypyty, Zrękowiny, Rozpleciny i Oczepiny.

Przez cały czas dobrym duchem dla autora była jego kolega i przyjaciel, ks. Władysław Mąkowski, historyk, archiwista, człowiek światły, chętnie angażujący się w pracę społeczną i kulturalną.

Wkrótce Teatr Płocki wyruszył ze swoim spektaklem w Polskę. Był we Włocławku, a potem w Warszawie, gdzie „Wesele na Kurpiach” zrobiło niezwykłą furorę , w Spale u prezydenta I. Mościckiego.
W „Kurierze Porannym” w 1928 roku ukazała się bardzo pochlebna recenzja T. Boy-Żelińskiego: „Wykonanie Wesela na Kurpiach jest urocze. Przede wszystkim proste. Nic tu nie jest przestylizowane, nic nie jest uszminkowane niby naiwnością. Wszystko jest tak jak trzeba. Pan młody „psiankny” (mówiąc po kurpiowsku) chłopak, istny przasnyski Valentino, chwyta za serce młodością i urodą, panna młoda była go warta; starzy ględzili roztropnie, druhny piszczały i zawodziły dziewiczo, tańce, chóry i orkiestra szły szybciutko i składnie”.

Również duże sukcesy odniósł spektakl w Wilnie i innych miastach. Warto wspomnieć, że w swojej parafii, wówczas wiejskiej Imielnicy, ks. Skierkowski wystawiał tenże utwór ze swoimi parafianami.
Te parafialne przedstawienia cieszyły się także dużym powodzeniem, przyjeżdżali goście z Płocka i okolicy. Trwało to do lata 1939 roku.

Oprócz pracy duszpasterskiej i tej ze zbieraniem pieśni ks. Skierkowski wraz z parafianami wybudował piękny murowany kościół.

Wojna i okupacja przerwały piękna pracę ks. Skierkowskiego, podzielił los wielu Polaków zamordowanych w obozie w Działdowie w sierpniu 1941 roku.

Zbiorami Skierkowskiego zainteresowali się muzycy i kompozytorzy, tacy jak: Witold Lutosławski, Tadeusz Maklakiewicz, Marian Domański, Jerzy Kołaczkowski, Tadeusz Paciorkiewicz, Karol Szymański czy Tadeusz Sygietyński.

Dobrze się stało, że Sejmik Województwa Mazowieckiego przyjął uchwałę w sprawie ogłoszenia roku 2011 „Rokiem Ks. Władysława Skierkowskiego na Mazowszu”, a Pan Marszałek Adam Struzik patronuje tej akcji w różnych miejscowościach. Dobrze, że Matecznik Kurpiowszczyzny – Myszyniec tak pamięta i promuje ks. Jegomościa, który tak rozmiłowany w tych melodiach i tekstach jest nadal
z nimi.